Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

piątek, 28 sierpnia 2015

Miesiąc oczami mojego telefonu- sierpień

Nie będę pisać jak szybko minął mi sierpień, bo pewnie większości z Was minął równie szybko :) Natomiast nie ma co narzekać, ponieważ ten miesiąc był naprawdę udany, z ładną pogodą, wieloma chwilami relaksu i przyjemnej youtubowo-blogowej pracy :) Tak więc dzisiaj zapraszam Was na miesiąc oczami mojego telefonu.


Kocham Minionki!! Zobaczcie co znalazłam w Tesco :) Minionkowe sztućce!! :D


Najlepsze spotkanie ever, piękna pogoda i super miejsce :) Polecam Kartel w Chorzowie, gdzie możecie spróbować między innymi pysznego brownie z truskawkową margarittą :)


Krakowskie selfie musi być czyli ja i kawałeczek rynku w tle :) No i troszkę jeszcze z Tour de Pologne...


No i dalej krakowsko :) Wiecie jak ja bardzo lubię tam przyjeżdżać :)


Jak będziecie w Krakowie, bardzo serdecznie polecam Wam cukierenkę CupcakeCorner. Tam dają najlepsze owocowe smoothies, domowe wegańskie lody i przepyszne kolorowe babeczki :D MNIAM!!


No i nie obyło się bez "babeczkowego" selfie :)


Przedstawiam Wam minionkowy outfit of the day :D


Moje zakupy: przepiękne doniczki, które są nowym mieszkankiem dla moim pędzli do makijażu, hummus na kanapki, książka, która trafiła do ulubieńców kosmetycznych czyli Mateusz Grzesiak 100 happy days..., sól bocheńska do kąpieli stóp, o której będzie osobny wpis i syrop mojito, również mój ulubieniec niekosmetyczny :)


Rozpoczęłam już sezon na moją ukochaną dynię, w roli głównej zupa krem :)


Założyłam w końcu konto na Instagramie, jeśli jeszcze mnie nie obserwujecie to zapraszam serdecznie TUTAJ


Zumi najbardziej szczęśliwy i zmęczony pies świata :)


Wiozę się pomału :D Tak się czasem wygłupiamy


To jedne ze zdjęć, które zapowiadają nową serię na moim blogu czyli "Za kulisami bloga"


Przedstawiam pyszne, domowe hamburgery z 100% wołowinki :) Lepsze jedynie w Skrzydlatym Byku w Zabrzu, polecam, zajrzyjcie tam koniecznie


"Tajnos agentos" na spacerze :) A może prawie jak okularowe rodzeństwo :D


Żegnam się z Wami pozytywnym akcentem. Koniecznie przeczytajcie książkę Mateusza Grzesiaka "100 happy days czyli jak się robi szczęście w 100 dni". Naładuje Was pozytywną energią i uśmiech nie będzie Wam schodzić z twarzy tak jak w moim przypadku :)
Pozdrawiam serdecznie i do następnego ;)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Mój zamiennik cukru czyli syrop z agawy


Hej! Mam dzisiaj dla Was bardzo szybki wpis na temat mojego zamiennika cukru czyli syropu z agawy. Ze względu na obciążenie cukrzycą ze strony rodziny, staram się dzielnie wprowadzać hasło "lepiej zapobiegać  niż leczyć". Od dawna szukałam czegoś, co będzie odpowiednikiem tradycyjnego cukru. Absolutnie nie chciałam się faszerować żadną chemią typu słodziki itp., chciałam znaleźć coś naturalnego, co będzie dla mnie przede wszystkim zdrowsze. Mój wybór padł na dosyć znany syrop z agawy (nektar z agawy). Jest to produkt słodzący, który produkuje się w Meksyku z niektórych gatunków agawy, rośliny rosnącej dziko od południowych krańców USA, aż do północnych rejonów Ameryki Południowej. Smakiem przypomina bardzo delikatny miód, natomiast jest trzykrotnie słodszy od cukru, a do tego ma od czterech do pięciu razy niższy indeks glikemiczny od tradycyjnego cukru czy miodu. Dzięki temu jest zdrowszy, bardzo dobrze słodzi, a przy tym jest bardzo wydajny.
Syrop z agawy kupuję zazwyczaj w Rossmannie (butelka na zdjęciach), bo tam bywam najczęściej, w dodatku wiem, na których półkach go szukać. W przypadku supermarketów musiałabym się trochę naszukać i nachodzić, więc wolę sprawdzone rozwiązanie :)
Butelka tego "rossmannowego" syropu ma 500 ml i kosztuje ok. 22 zł, ale bardzo często są na niego promocje. Plusem większości produktów spożywczych marki Rossmann jest to, że zawierają one składniki pochodzące z kontrolowanych upraw ekologicznych i są wegańskie, co dla mnie jest ogromnym plusem, ponieważ staram się w część swojej diety wprowadzać właśnie produkty wegańskie, aby bardziej zadbać o swoje zdrowie.
Jeśli interesuje Was zdrowe, ale racjonalne odżywianie polecam zagłębić się w temat weganizmu, ale przyjąć go jako dodatek, a nie radykalne podejście, bo każdy organizm jest inny i nie zawsze to co polecane jest dla nas najbardziej odpowiednie.


Dajcie znać czy lubicie tematy o zdrowym odżywianiu, czy zwracacie uwagę na to co jecie, bo jestem ciekawa jakie jest Wasze podejście do tematu. Ja staram się znaleźć balans, nie odmawiać sobie po kolei wszystkiego, ale też nie obżerać się na potęgę "śmieciowym jedzeniem", dlatego sądzę, że pod względem jedzenia i zdrowia jestem szczęśliwa :)
Pozdrawiam serdecznie i do następnego! :)

Modowe inspiracje #5 W eleganckim stylu


Hej, hej! Jak co wtorek modowe inspiracje :) W tamtym tygodniu pisałam Wam, że stworzyłam dwie stylizacje zmieniający tylko jeden element, ale to sprawia, że jest inny styl tych stroi. Pierwszy był letni, na upały, troszkę retro, a w tym tygodniu wersja elegancka, klasyczna, na jakieś bardziej poważne okazje, no chyba, że lubicie się tak ubierać na co dzień, tak jak ja ;)

Co mam na sobie??
- Bluzeczka bez rękawków z kołnierzem Big Star,
- ołówkowa szara spódnica Reserved,
- kapelusz C&A,
- i gdzieś na zdjęciach podziały się moje buty z odkrytymi palcami, pełną piętą i łańcuchem z H&M.


Makijaż do tego równie klasyczny, tylko tusz do rzęs, troszkę różu no i czerwona pomadka.
Dajcie znać, która wersja Wam się bardziej podoba, ta na luzie czy ta bardziej elegancka?
Jako, że pogoda u mnie się zepsuła i nie ma już upałów, w przyszłym tygodniu modowe inspiracje na lekkie ochłodzenie :)
Pozdrawiam Was mimo wszystko baaardzo gorąco i do następnego! :)

niedziela, 23 sierpnia 2015

Balsam do ust Biotherm


Hej! Dzisiaj krótko opowiem Wam o moim ulubionym balsamie do ust, który ratuje mnie nawet w najgorszych sytuacjach. Mowa o Biotherm Beurre de levres. 
Odkryłam go przypadkiem, kiedy podczas zakupów w Douglas dostałam jego próbkę. Wcześniej byłam wielką fanką maseł z Nivea, tych w płaskich pojemniczkach, bo utrzymywały się długo na ustach i fajnie nawilżały, ale od kiedy mam balsam z Biotherm nie rozstaję się z nim, zawsze mam go przy sobie w torebce.
Moja wersja to miniaturka 5 ml, oryginał ma 13 ml, kosztuje ok. 40 zł i można go dostać w perfumeriach Douglas, Sephora i drogeriach internetowych (pewnie również w niektórych stacjonarnych aptekach). Balsam ma tradycyjny "błyszczykowy" aplikator, którym bardzo fajnie nakłada się produkt, ma biały kolor i konsystencję bardzo gęstego kremu/masła, natomiast po aplikacji na usta staje się bezbarwny, pozostawia lekki błysk, ale bardzo delikatny.
W mojej pracy ciągle działa klimatyzacja, która wpływa na moje gardło (które ciągle mam chore), ale też na usta. Często są bardzo popękane, wysuszone i ściągnięte co mi bardzo przeszkadza, bo nie jest to komfortowe uczucie. W takich sytuacjach, jak i na co dzień kiedy moje usta są w dobrym stanie, sięgam po właśnie balsam Biotherm. Stosuję go samodzielnie, pod pomadkę lub na kolorową konturówkę (jak mi się danego dnia podoba). Utrzymuje się bardzo, bardzo długo, po nałożeniu na noc, rano nadal czuję, że mam go na ustach. Nie jest przy tym jednak tłusty i nic nam się do buzi nie przykleja. Moje usta od razu stają się lepsze, są w dobrej kondycji i super wyglądają nawet z matową wysuszającą pomadką. Jedyny minus to moja skleroza, bo nie codziennie pamiętam żeby go używać, choć zawsze mam go przy sobie :)
A Wy testowałyście ten produkt? Jakie są Wasze ulubione balsamy/masła do ust? Dajcie koniecznie znać w komentarzach, bo jestem bardzo ciekawa :)
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! :)

sobota, 22 sierpnia 2015

Co wybieram, gdy jem "na mieście"?

Jeśli śledzicie mnie na blogu, YouTube i innych social mediach, to pewnie wiecie, że jestem wielką fanką jedzenia. Uwielbiam dobrze zjeść, odkrywać nowe smaki, sama przyrządzać jedzenie, to wszystko sprawia mi ogromną radość. Staram się jak najczęściej gotować w domu, ale ostatnio coraz więcej jest okazji żeby zjeść coś "na mieście" czyli gdy wychodzę ze znajomymi, spieszę się do pracy i nie zdążyłam zjeść śniadania lub po prostu kiedy nie chce mi się gotować, bo dopadł mnie przysłowiowy leń. Wtedy wszystko próbuje mnie przekonać, że jest smaczne, fast foody uśmiechają się do mnie wdzięcznie, żebym sobie zafundowała hamburgera, cola leje się wszędzie strumieniami i jak na złość, gdy jestem głodna wszędzie widzę tylko niezdrowe jedzenie :)
Jeszcze jakiś czas temu poddałabym się i od razu skoczyła na jakiś fast food, jednak teraz nie daję się złamać, sama decyduję o tym co jem i gdzie jem (najlepiej żeby było to miejsce, gdzie jest jak najbardziej zdrowa żywność). Podejmuję świadome decyzje żywieniowe, ale to nie jest tak, że chcę schudnąć i teraz nie ruszam niczego niezdrowego, tylko jem bardziej świadomie, a waga jest na stałym, odpowiednim poziomie. Mam ochotę na fast food, czemu nie? Ale nie codziennie, jak to było kiedyś :) Chociaż przyznaję się, grzeszę w kwestii jedzenia jak wiele osób, ale najważniejsze to widzieć swój błąd i wyciągnąć wnioski :)
Pokażę Wam teraz troszkę zdjęć moich posiłków poza domem i nie bójcie się to nie będzie sama zieleninka :D


Jestem fanką kuchni włoskiej, więc jak już idę gdzieś do jakiejś knajpki czy restauracji, często wybieram właśnie dania włoskie typu lasagne, penne, tagliatelle z różnymi dodatkami. Powyżej na zdjęciach klasyczna lasagne bolognese i penne z pieczarkami i kurczakiem akurat z Pizza Hut :)


Kiedy jem w znanych "sieciówkach" typu North Fish, McDonald's itp. zazwyczaj wybieram tortille i do tego soki przecierane lub zwykły sok pomarańczowy. Unikam picia coli ze względu na ciągłe problemu z gardłem i anginy, bąbelki i zimno niestety mi nie służą. Na zdjęciu tortilla z gotowanym łososiem, serem kozim, gołdą, suszonymi pomidorami i szpinakiem, a do tego sok z kiwi, brzoskwini i czegoś tam jeszcze :)


Moją ulubioną jedzeniową "sieciówką" jest Zen Thai (w niektórych miastach nazywa się Silver Dragon). Tam można dostać różnego rodzaju tajskie jedzenie, które jak dla mnie nic wspólnego z Tajlandią nie ma, ale jest mam nadzieję zdrowsze od McDonald's itp. Chociaż jak sobie pomyślę o tym kurczaku w chrupiącej panierce smażonym na głębokim tłuszczu to chyba aż tak zdrowo nie ma, więc mogę uznać to za jeden z moich jedzeniowych grzechów.
Najczęściej zamawiam tam tzw. Kubełek nr 4 czyli makaron z warzywami z sosem słodko-kwaśnym z kawałkami tego właśnie strasznego chrupiącego kurczaka :)


Lubię też bardzo sałatki, ale to nie mogą być takie sałatki typu fit dla osób odchudzających się czyli sama zieleninka i warzywa, dla mnie sałatka musi mieć coś jeszcze, co mnie "zapełni", czyli np. kawałki łososia, kurczaka, grzanki itp. Wtedy wiem, że zjem prawie w 100% zdrowo, ale przy okazji będę też syta :)


No i mój największy grzech (chociaż wmawiam sobie, że pizza jest najzdrowszym fast foodem ze wszystkich), którego najbardziej nie potrafię sobie odmówić czyli PIZZA!!! :D Na zdjęciu powyżej moja ulubiona frutti di mare, która zawsze znika w ekspresowym tempie. A co na dole?? Również frutti di mare!! :D
Moja ulubiona miejscówka na pizzę? Da Grasso i pizzeria u Marka u mnie w Rudzie :)



Jestem też wielką fanką ciast. Najczęściej sama je piekę, ale lubię też zjeść na mieście jakiś ciekawy wypiek. Ostatnio będąc z Pauliną w Kartelu w Chorzowie zamówiłyśmy sobie brownie z gigantyczną ilością orzechów i migdałów, a do tego truskawkowa magarita.


A dla ochłody oczywiście lody :) A jak nie lody to...



lemoniada o każdym smaku :) Uwielbiam tą klasyczną cytrynową, ale też arbuzową i ogórkową! MNIAM :)



Ostatnio przerzuciłam się na kawę zbożową, bo jest zdrowsza, ale kiedy nachodzi mnie ochota na zwykłą kawę idę do Starbucksa lub McDonald's, bo tam kawa smakuje mi najlepiej. Moja ulubiona biała z brązowym cukrem i frappe karmelowe na zdjęciach :)


No i ulubiony napój bogów czyli smoothies, które mogłabym pić non stop codziennie tylko w różnych wariantach. Najlepsze są te robione samodzielnie w domu :)

I to już wszystkie moje jedzeniowe propozycje. Mam nadzieje, że nie jem aż tak niezdrowo, bo mój plan ległby w gruzach. Dajcie znać co Wy wybieracie jedząc poza domem, wolicie fast foody czy raczej zdrowsze jedzonko? :)
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! :)

czwartek, 20 sierpnia 2015

Lakiery do paznokci Claire's

























Hej! Dzisiaj bardzo szybka recenzja lakierów do paznokci. Tym razem pod lupę bierzemy lakiery z firmy Claire's.
Nie wiem czemu, ale jakoś nie jestem fanką kosmetyków czy to kolorowych czy pielęgnacyjnych produkowanych przez wielkie sieciówki typu H&M, New Look, Primark itp. Zawsze wydawało mi się, że ich jakość jest gorsza od tych produktów kupowanych w drogeriach. Ostatnio skuszona promocją i namowami Pani Ekspedientki :) kupiłam dwa lakiery do paznokci z firmy Claire's, która sprzedaje biżuterię, ozdoby do włosów, casey na telefony, gadżety itd.
Na zdjęciu po lewej kolor, który w buteleczce jest brązowo-srebrny, a po prawej kolorowy toper. Efekt możecie zobaczyć na moich paznokciach. Co do pierwszego lakieru troszkę się zawiodłam, bo myślałam, że wyjdzie taki sam albo chociaż podobny do koloru w opakowaniu, a wyszedł mi srebrny mat. Na paznokciach wygląda bardzo ładnie, więc w sumie nie narzekam :) Natomiast toper daje bardzo ładny efekt, ale troszkę ciężko się go zmywa (ale to jest problem chyba wszystkich toperów). Oba lakiery potrzebują dwóch warstw, aby kolor był idealny, nie odpryskują, tylko lekko ścierają się na końcówkach. Za oba zapłaciłam 5 zł!!! więc zrobiłąm biznes życia :)
Jak dla mnie bardzo fajne lakiery i serdecznie Wam je polecam. Są dosyć podobne do lakierów Essie,a  w promocji możecie dostać je za grosze.
Dajcie znać czy używałyście jakichś kosmetyków lub lakierów z firmy Claire's i czy Wam się sprawdziły:)
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! :)

środa, 19 sierpnia 2015

Recenzja podkładu Catrice 3 in 1 Skin tone adapting make-up


Hej! Dzisiaj mam dla Was szybką recenzję podkładu z Catrice 3 in 1 Skin tone adapting make-up, bo wiem, że nie wszyscy śledzą moje filmy na YouTube :)
Kupiłam ten podkład, ponieważ miałam pomalować moją koleżankę, która ma nieco żółtawe tony skóry, a ten podkład miał się idealnie dopasowywać do koloru cery. Więc byłam bardzo ciekawa jak on się sprawdzi na niej i na mnie.
Podkład ten możecie dostać w drogerii Natura i Chebe i pewnie w mniejszych drogeriach, gdzie jest dostępna szafa Catrice. Kosztuje ok. 27 zł, pojemność 30 ml, mój kolor to 010 Lighter skin.


Producent mówi, że jest to krem z zamkniętymi w sobie kapsułkami podkładu, produkt, który ma się dopasowywać do koloru skóry, który ma dawać efekt matu.
Moja opinia?
Jak dla mnie sama idea tego produktu jest naprawdę ciekawa, bo zamiast nakładania podkładu nakładacie lekki krem, który ma niewiele w sobie podkładu, ale jednak wyrównuje koloryt, zakrywa niedoskonałości i jeszcze daje matowy efekt na buzi. Po prostu cud, miód. Gdyby jednak tak było w rzeczywistości. Niestety tak kolorowo nie jest. Pierwszy zarzut jaki mam do tego produktu to jego odcień, jest niestety bardzo pomarańczowy co przy porcelanowych twarzach, albo nawet lekko żółtych nie sprawdza się w ogóle, ponieważ na buzi robi się po prostu jedna wielka "pomarańcza". Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć ten kolor, bo minimalnie roztarłam podkład na ręce. Produkt ten w ogóle nie dopasowuje się do koloru skóry, bo jak ma się dopasowywać skoro wychodzi z niego chamska pomarańczowa plama. Jak już udało mi się rozprowadzić podkład na buzi, to wykończenie było nawet całkiem niezłe, półmatowe ale bardzo naturalne, niestety tylko tuż po aplikacji. Po dobrych kilku godzinach podkład dziwnie się wyciera, w jednych miejscach się zbiera w drugich go w ogóle nie ma, tworzą się takie dziwne plamy na twarzy. Efekt matu robi się coraz słabszy, więc buzia zaczyna się błyszczeć, a niedoskonałości zaczynają prześwitywać, chociaż tak jest już troszkę od samego początku, bo produkt ten ma średnie krycie i nie radzi sobie z zatuszowaniem wszystkiego.


Na tym zdjęciu mam rozprowadzony produkt na dłoni, troszkę widać, że jest pomarańczowy, ale zdjęcie nie do końca oddało ten efekt. Moja buzia była troszkę przesuszona po tym produkcie, ale nie zarzucam mu tego, bo ogólnie do niedawna miałam problem z przesuszoną i odwodnioną cerą.

Jak dla mnie BUBEL! Nie polecam, bo nie uzyskacie ani dobrego koloru, ani ładnego wykończenia przez cały dzień, ani nie utrzyma Wam się na buzi przez cały dzień, więc jak dla mnie nie warto w niego inwestować, szczególnie, że na rynku jest wiele lepszych podkładów w podobnej cenie.

Recenzja podkładu na YouTube:


Dajcie znać czy używałyście tego produktu i jak Wam się sprawdził, bo jestem bardzo ciekawa. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! :)

Niechirurgiczne powiększanie ust czyli Hialuronowy wypełniacz ust


Hej! Dzisiaj mam dla Was recenzję produktu, który niektóre z Was może zainteresować. Mowa o hialuronowym wypełniaczu ust firmy DermoFuture Precision. Miesiąc temu dodałam na funpage zdjęcie tego produktu, bo byłam bardzo podekscytowana, że będę mogła przetestować coś zupełnie innego niż dotychczas, bo nigdy z takim produktem nie spotkałam się.
Pierwszy raz zobaczyłam ten "wypełniacz" w gazecie. Był na jego temat krótki artykuł i skuszona reklamą postanowiłam go zakupić, nie wiedziałam jednak gdzie można go dostać. Robiąc zakupy w Rossmannie przypadkiem rzucił mi się w oczy i w końcu stałam się jego posiadaczką. Myślałam, że będzie to odkrycie roku jak nie życia, więc od razu zabrałam się za jego testowanie.


Produkt jest w tubce tak jak tradycyjne balsamy czy błyszczyki do ust. Pojemność 12 ml, cena ok. 19 zł (więc tragedii cenowej nie ma). Dostępny na pewno w drogeriach Rossmann, ale nie wiem gdzie jeszcze, pewnie w drogeriach internetowych będzie go można dostać.
Co mówi na jego temat producent??
"Klinicznie potwierdzony wypełniacz ust", "Dzięki kwasowi hialuronowemu poprawimy kształt i kontur warg, skorygujemy ich asymetrię czy powiększymy je, gdy są zbyt wąskie", "Po 28 dniach stosowania usta stają się powiększone i wypełnione, a zmarszczki wokół nich znikają" itp. itd.

Moja opinia??
Stosuję ten produkt ponad miesiąc i nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo jestem zawiedziona :( Reklama stworzyła w mojej głowie wizję pięknych lekko powiększonych ust, dodatkowo myślałam, że uda mi się choć trochę skorygować moją górną wargę, która jest mniejsza od dolnej. Byłam w ogromnym błędzie. Produkt ten lekko powiększa, ale niestety nie same wargi, a okolicę przy łuku kupidyna, okolica ta jest jakby lekko napuchnięta i tyle, wargi wyglądają tak samo jak przed aplikacją. Natomiast po nałożeniu tego "wypełniacza" na usta czujemy lekkie mrowienie, po którym nic więcej się nie dzieje. Usta nie zmieniają się wcale, a okolica ponad nimi jest lekko opuchnięta. W sumie nie dziwi mnie to, skoro kwas hialuronowy jest na przedostatnim miejscu w składzie.
Taki sam efekt jestem w stanie otrzymać po zjedzeniu jajek, na które mam alergię!! :)
Jedno szczęście, że ta moja urodowa fanaberia nie była droga, bo znacznie bardziej byłabym wkurzona. Jeśli po moim zdjęciu na funpageu na FB, byłyście podekscytowane i chciałyście koniecznie wypróbować ten produkt, no to muszę Was zawieźć, nie warto w niego inwestować.

Dajcie znać, może akurat któraś z Was testowała ten produkt? Jestem bardzo ciekawa :)
Pozdrawiam i do następnego! :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Modowe inspiracje #4 Zwiewna mięta


Hej! Dzisiaj kolejna odsłona modowych inspiracji. Tym razem postanowiłam stworzyć dwa wpisy ze stylizacją, w której zmieniam jedynie jeden element, ale to wpływa na cały strój. Dzisiaj wersja letnia i zwiewna, a w przyszłym tygodniu wersja elegancka, na poważniejsze okazje, lub dla osób, które lubią szyk na co dzień :)

A co mam na sobie? Już zdradzam :)
- Zwiewna biała bluzeczka bez rękawków Big Star,
- miętowa lekko plisowana spódniczka Cropp,
- kapelusz C&A,
- beżowe korale odkopane niedawno, a kupione bardzo dawno, bo jeszcze w podstawówce w      Krakowie,
- buty z pełną piętą i odkrytymi palcami ze złotym łańcuchem H&M,
- bransoletka Pandora.

Dajcie znać jak taka propozycja Wam się podoba :)
Pozdrawiam Was serdecznie! Do następnego! :)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Modowe inspiracje #3 Kraków


Hej! Zapraszam Was dzisiaj na szybką inspirację z bardzo upalnego Krakowa, w którym byłam w ubiegłą sobotę z Filipem :)
To była najlepsza wycieczka ever! Jutro tj. w czwartek 13 sierpnia na moim kanale na YouTube pojawi się vlog z tego właśnie wypadu, a więcej zdjęć na blogu pod koniec miesiąca we wpisie "Miesiąc oczami mojego telefonu" :)
Dzisiaj natomiast strój. Kraków nas w sobotę przywitał olbrzymim upałem, było chyba ze 40 stopni. Na taką pogodę zdecydowałam się na:
Białą taliowaną sukienkę w drobne kwiatuszki z Sinsay,
torebkę z ważką z Parfois,
buty z zakrytą piętą i odkrytymi palcami z H&M,
okulary przeciwsłoneczne Reserved
i standardowo moja biżuteria czyli kolczyki duże kuleczki z Parfois, zegarek Parfois i bransoletka Pandora.
Włosy obowiązkowo spięte w koczek, bo w rozpuszczonych chyba bym nie wytrzymała w taką pogodę :)
Dajcie znać jak Wam się podoba mój wybór i co Wy ubieracie kiedy na dworze temperatura sięga tak wysoko?? :)
Pozdrawiam Was i do następnego! :)

Recenzja skarpetek złuszczających L'biotica


Hej! Dzisiaj moje drugie podejście do skarpetek złuszczających, tzn. ono już było kilka dni temu, ale dzisiaj mam dla Was recenzję właśnie tych skarpetek z L'biotica.
Wcześniej testowałam te z firmy Purederm i one zupełnie mi się nie sprawdziły, więc dosyć ostrożnie i niepewnie podeszłam do testowania tej drugiej pary.
Producent mówi, że jest to złuszczająca maska do stóp na bazie aktywnych kwasów roślinnych. zawiera dużą ilość mocznika, ekstrakt z owoców papai oraz cytryny, wyciąg z rumianku. "Normalizuje cykl złuszczania, wspomaga odnowę, regeneruje i intensywnie wygładza." Zapobiega powstawaniu silnych zrogowaceń.

Po użyciu skarpetek z Purederm byłam bardzo rozczarowana bo efekt na stopach był znikomy. Troszkę martwego naskórka zeszło, ale spodziewałam się znacznie lepszego efektu. Myślałam, ze drugi raz się rozczaruję, a tu proszę, niespodzianka :)
Ta maska z L'biotica zasługuje na miano Ulubieńca Miesiąca!!
Założyłam swoją parę skarpetek na 90 minut, aby uzyskać jak największy efekt. Podczas ich noszenia czułam bardzo duże, ale przyjemne ciepło i założyłam na nie zwykłe bawełniane skarpetki, aby lepiej dopasować je do stóp. Po 90 minutach umyłam stopy pod prysznicem, nie nakładałam już żadnego innego specyfiku. Producent mówi, że efekt złuszczania pojawi się po 4 do 10 dni. U mnie ten proces pojawił się pod koniec 2 dnia i w sumie nadal trwa. Naskórek odchodzi jak skóra węża, nie tylko od spodu ale i z wierzchu, a nawet z palców :) Nowy naskórek jest bardzo miękki, delikatny, nie ma na nim żadnych zrogowaceń. Aby efekt na stopach utrzymać, będę sobie serwować taki zabieg raz w miesiącu, a dodatkowo raz w tygodniu będę stosować kąpiel stóp w ciepłej wodzie z solą bocheńską (regeneruje, wygładza, zmiękcza), o której opowiem Wam w osobnym wpisie.

Skarpetki te można dostać w Hebe i wszelkich innych drogeriach, gdzie dostępna jest firma L'biotica. Ich cena to ok. 15 zł. Rozmiar jest uniwersalny, więc każdemu będzie pasować. Dla osób z małymi stopami (takimi jak moje, czyli rozm. 37) polecam nałożenie dodatkowo na stopy zwykłych skarpetek bawełnianych, dla większego przylegania maski.
Jak dla mnie produkt genialny i wrócę do niego niejednokrotnie :)

Dajcie znać czy używałyście tej maski i jak Wam się sprawdziła. Co polecacie z produktów złuszczających do stóp?
Pozdrawiam Was gorąco, do następnego! :)

niedziela, 9 sierpnia 2015

Pierwsze urodziny mojego kanału na YouTube!


Hej! Dokładnie rok temu wrzuciłam na YouTube swój pierwszy filmik. Ten czas tak szybko przeleciał, nawet nie wiem kiedy, ale była to chyba najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć.
Dziękuję bardzo serdecznie za każdą pojedynczą subskrypcję, komentarz, kciuk w górę! To dla mnie bardzo motywujące i mam nadzieję, że kanał ciągle będzie się rozwijać i będzie Was ze mną coraz więcej :)

Z okazji urodzin przygotowałam dla Was urodzinowy film z konkursem:


Zachęcam bardzo serdecznie do wzięcia udziału w rozdaniu, subskrypcji TUTAJ, polubienia funpage na FB TUTAJ i od niedawna możecie mnie śledzić troszkę prywatnie przez Instagram dodając mnie do obserwowanych, link TUTAJ.

Pozdrawiam Was bardzo gorąco i jeszcze raz dziękuję za to, że jesteście ze mną! :) Buziaki!

środa, 5 sierpnia 2015

Modowe inspiracje #2 Upał w mieście


Dzisiaj kolejna szybka propozycja, tym razem strój na olbrzymie upały jakie musimy przetrwać będąc w mieście, a nie na urlopie :)
Jak dla mnie, w takim okresie, musi mi być przede wszystkim wygodnie, zwiewnie, ale nie chce też świecić ciałem jak na plaży :)

A więc co mam na sobie??
1) Granatowa bluzeczka w kropeczki H&M,
2) beżowe szorty H&M,
3) baleriny granatowe Deichmann,
4) brązowa torebka Camaieu,
5) czarne okulary Reserved.

Krótko, szybko i na temat, bo po co marnować tak piękną pogodę na przebieranki? :)
Pozdrawiam Was gorąco, dajcie znać co Wy ubieracie, gdy temperatura na zewnątrz sięga 35 stopni.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Foodbook #1 Pomysły na śniadania i kolacje


Hej! Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam dobre jedzenie i równie mocno uwielbiam je oglądać na blogach i filmach w postaci foodbooków. Zawsze ktoś mnie czymś ciekawym zainspiruje, dlatego pomyślałam, ze może i ja pokażę Wam co jem :)

1) Jeśli nie mam ochoty na twórcze jedzenie, a chętnie zjadłabym coś ciepłego, robię tosty. Uwielbiam ciepłe pieczywo, ot tak po prostu tuż po wypieczeniu, bądź też w postaci właśnie tostów, grzanek, sandwiczy :) Tak, tak wiem, na pierwszym zdjęciu według większości są sandwicze, ale ja lubię mówić na to po prostu  tosty :) Najlepsze są te z żółtym serem, ale w sumie można do nich włożyć wszystko :)

2) Jak już jesteśmy przy ciepłych śniadaniach (lub też kolacjach), bardzo lubię omlet. Na zdjęciu omlet z czerwoną cebulką, pomidorami, świeżym szczypiorkiem, rzodkiewkami i kromeczką chleba.

3) Kanapki z białym półtłustym twarogiem z rzodkiewką i szczypiorkiem. Odowiązkowo dodatkowe rzodkiewki do pochrupania i moja ostatnio ulubiona kawa zbożowa z mlekiem/ napojem ryżowym (zwał jak zwał, będzie o tym osobny wpis :) ) i syropem z agawy.

4) Uwielbiam Subway i mogłabym tam jeść codziennie. Często inspiruję się ich kanapkami i robię podobne w domu. Na zdjęciu świeże bułeczki z sezamem, a w środku różne dobroci, czyli sałata lodowa pokrojona w paseczki, ser żółty, szynka z piersi kurczaka, czarne oliwki i dresing miodowo-musztardowy. Mniam :)

5) Jeśli chodzi o napoje ostatnio bardzo upodobałam sobie melisę. Bardzo mi smakuje i nawet piję ją częściej niż moją ukochną senche.

6) A na koniec mój #1 czyli mieszanka autorska!! Najlepsze letnie śniadanie ever! Jogurt naturalny, otręby owsiane, płatki jaglane, jagody goji, błonnik, len mielony, maliny. Do tego tak dla poprawy nastroju (ale tylko opcjonalnie) ciabatta z Nutellą i oczywiście kawa zbożowa.

Dajcie znać co sądzicie na temat takich wpisów i czy jem w miarę zdrowo (bo bardzo się staram i mam nadzieję, że przynajmniej trochę mi to wychodzi) :)
Pozdrawiam Was gorąco i do następnego!