Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

piątek, 6 listopada 2015

Moje ulubione samoopalacze


Hej! Dzisiaj mam dla Was bardzo krótki, za to mam nadzieję ciekawy, wpis na temat moich ulubionych samoopalaczy. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem olbrzymią fanką słońca. Co prawda nie lubię gigantycznych upałów, przy których powietrze jest tak ciężkie, że nie mogę złapać oddechu, ale przepiękne promienie słońca, które ładują moje baterie na cały dzień, to lubię najbardziej. Och, aż żyć się chce, a dzisiaj za oknem u mnie niestety pochmurno, więc trzeba sobie troszkę pomarzyć :)
Bardzo też, oprócz samego słońca, lubię lekką złotawą opaleniznę, która świetnie wygląda na odkrytych nogach, ramionach czy dekolcie. W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że należę do przeciwniczek solarium i wolę nadawać sobie "promiennej brązowości" w nieco inny sposób :)

Są czasami takie sytuacje w te zimne pory roku, gdzie odkrywamy niektóre części ciała i chcemy wyglądać ładnie. Wtedy zazwyczaj patrzymy w lustro i okazuje się, że po letniej opaleniźnie ślad już dawno zaginął i trzeba dla uzyskania idealnego efektu użyć innych środków. W takim momencie z pomocą mogą Wam przyjść samoopalacze (które ja szczerze uwielbiam).
Dzisiaj o moich dwóch ulubionych: Bielenda Magic Bronze i Sun Ozon z Rossmanna. Bardzo nie lubię aplikacji typu samoopalacz w formie balsamu do ciała. Jest to dla mnie żmudne, niewygodne, zazwyczaj po takich produktach pojawiają się zacieki, a te produktu pachną czasami niemiłosiernie tzw. "spalonym kurczaczkiem", więc nie jest to najprzyjemniejszy zapach dla nosa :)
Przetestowałam do tej pory sporo produktów opalających i mogę stwierdzić, że dla mnie najlepszym rozwiązaniem są pianki (tak jak Bielenda) lub spraye (typu Sun Ozon). W przypadku pianki, dużą kulkę nakładam najpierw na dłoń, a później rozprowadzam np. na nogach. Robi się to bardzo sprawnie, pianka nadaje od razu lekki kolor, więc wiecie gdzie produkt jest już nałożony, nie pachnie bardzo intensywnie, nie robi zacieków przy dobrej aplikacji i efekt jest już po pierwszym użyciu. Moja wersja jest do ciemnej karnacji, bo niestety przy zakupie nie zwróciłam na to uwagi, więc jeśli nie chcecie baaaardzo mocnego efektu po pierwszej aplikacji, polecam wybrać wersję do jasnej karnacji. Cena ok. 15 zł.
Jeśli chodzi o samoopalacz Sun Ozon, aplikacja jest również bardzo szybka i przyjemna. Psikamy na te części ciała, które chcemy przybrązowić, nie wcieramy. Spray nie pozostawia mokrych śladów, więc po dosłownie chwili możemy się już ubrać. Nie zauważyłam brudzenia ubrań. Ten samoopalacz jest delikatniejszy niż Bielenda, więc dla ładnego efektu najlepiej nakładać go codziennie przez 5-7 dni. Opalenizna jest naturalna, złocista nie pomarańczowa. Cena tego produktu to ok. 10 zł, dostępny w drogeriach Rossmann.
Jeśli szukacie jakichś sprawdzonych samoopalaczy, to te polecam Wam bardzo serdecznie. Ja jestem z nich bardzo zadowolona i w zależności o jaką intensywność mi chodzi, po taki produkt sięgam :)
Dajcie znać czy macie jakieś swoje ulubione produkty tego typu, chętnie poczytam i coś nowego przetestuję.
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! :)