Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

czwartek, 11 czerwca 2015

Kilka słów o pędzlach do makijażu z Inglota


Hej! Dzisiaj mam dla Was recenzję pędzli z Inglota, które użytkuję już od około dwóch lat. Kupiłam ten zestaw, aby powoli budować moją "pędzlową kolekcję", ale w końcu okazało się, że pędzle są tak fajne i wygodne w przechowywaniu i transportowaniu, że w większości przypadków używam ich sama na sobie.
Ale od początku...
Zestaw 14 pędzli w bardzo eleganckim i wygodnym etui kosztował mnie 250 zł, więc w sumie niewiele jak za tak dużą ilość pędzli. Według mnie ten zestaw świetnie się sprawdzi dla osób początkujących, które chcą mieć pędzle do wszystkiego i aby w 100% wykonać większość makijaży.



W zestawie mamy 14 pędzli, od tych do twarzy, po pędzelki do cieni, rozcierania, eyelinera i ust.


1- pędzelek języczkowy do cieni,
2-  pędzelek języczkowy bardziej precyzyjny,
3- kulka do rozcierania,
4- pędzelek języczkowy do cieni,
5- pędzelek języczkowy z dłuższym włosiem,
6- pędzelek języczkowy bardziej sztywny,


1- pędzelek z długim włosiem do eyelinera,
2- pędzelek skośny do eyelinera, brwi lub cieni (przy malowaniu dolnej linii rzęs),
3- pędzelek do pomadek,
4- pędzelek do sypkich pigmentów, brokatu lub nawet do rozświetlacza,
5- pędzel języczkowy do podkładu.

1- pędzel do pudru np. sypkiego,
2- pędzelek tzw. flat top jak dla mnie idealny do różu, bo do podkładu zbyt rzadki,
3- pędzel skośny np. do różu, bronzera.

Po dwóch latach nic się z moimi pędzlami nie stało, włosie mają nadal w bardzo dobrym stanie, tylko jednemu pędzelkowi rozkleiła się skuwka, ale to może ze względu na mycie.
Jeśli szukacie dla siebie pędzli, które będą dobrej jakości, którymi będzie się dobrze pracowało, które przydadzą się do większości makijaży, i które będziecie mogły zabrać ze sobą wszędzie to polecam właśnie ten zestaw. Nie zabiera dużo miejsca, jest wygodny i praktyczny, a pędzle naprawdę świetnej jakości przy nie aż tak wysokiej cenie.
Dajcie znać jakie są Wasze ulubione pędzle, co polecacie, bo moja "kolekcja " ciągle się powiększa :) Pozdrawiam Was, miłego dnia i do następnego! :)

wtorek, 9 czerwca 2015

Skarpetki złuszczające do stóp- recenzja


Dzisiaj bardzo szybka recenzja skarpetek złuszczających do stóp, na których się niesamowicie zawiodłam. Kupiłam je w Hebe za ok. 14,50 (firma Purederm) i myślałam, że będą rewelacyjne i świetnie przygotują moje stopy przed latem, no ale cóż, nie wszystko złoto co się świeci.
Błąd jaki popełniłam to to, że nie spojrzałam, że na opakowaniu jest podany rozmiar skarpetek (large), a myślałam, że mają one rozmiar uniwersalny i były dla mnie o wiele za duże, ale z tym sobie poradziłam ciaśniej oplatając skarpetki na stopach.


Producent zaleca, jak możecie zobaczyć na odwrocie opakowania, żeby nałożyć skarpetki na 60-90 minut. Nie chciałam na pierwszy raz za bardzo szaleć więc postanowiłam, że nałożę tę maskę na 60 minut, ale będę obserwować czy przypadkiem coś złego nie dzieje się z moimi stopami ze względu na zawarte w tej masce kwasy. No i tak minęło 60 minut bez żadnych dolegliwości, więc cieszyłam się, że wkrótce pojawi się oczekiwany efekt gładkich stóp. Według producenta martwy naskórek powinien zacząć się złuszczać po ok. 3 dniach od wykonania zabiegu. Poczekałam, no i po trzech dniach rzeczywiście martwy naskórek zaczął schodzić, jednak jego ilość była minimalna. W następnych dniach już nie działo się zupełnie nic i na tym mój zabieg złuszczania się zakończył.
Jednym słowem: tragedia. Efekt minimalny, na stopach żadnej różnicy, niestety pieniążki wyrzucone w błoto. Nie polecam Wam tego produktu. Jeśli macie możliwość, sięgnijcie po jakąś inną firmę. Ja na pewno spróbuję jeszcze raz zakupić jakieś inne skarpetki, może te koreańskie dostępne na Allegro i może wtedy się jednak do tego wszystkiego przekonam. Jak na razie jestem na nie.
Dajcie znać czy używałyście tych bądź innych skarpetek, co polecacie.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego! :)

czwartek, 4 czerwca 2015

Miesiąc oczami mojego telefonu- maj

Kurcze, maj zleciał mi tak szybko, że ani się obejrzałam, a już 4 czerwca i upragnione wolne :)
Dzisiaj zapraszam Was na wpis z dużą ilością zdjęć. Pokażę Wam co się u mnie działo przez cały ostatni miesiąc :)



Maj zaczęliśmy bardzo krakowsko :)


Potem z Pauliną szukałyśmy wiosny w WPKiW w Chorzowie :)


Selfie musi być!



I oto co znalazłyśmy, ŻONKILE!!! :D Tzn. że wiosna już do nas zawitała! :)



Zumi łapie pierwsze wiosenne słoneczko, w końcu on też lubi się czasem wygrzać na świeżym powietrzu :)


Mój widok z kuchni ze starego mieszkania. Czyż nie jest uroczy?



Jeśli jesteście fankami sushi tak jak ja to polecam Wam to, można je kupić w Auchan na dziale z rybami. Co prawda nie jest aż tak genialne jak to robione w knajpkach, ale moje kulinarne podniebienie jak najbardziej zadowala :)


Moje rocznicowe kwiatuszki od Piotrka!


Mój ulubiony napój z rana na pobudzenie metabolizmu, ciepła woda z cytryną i miodem.




 Moje prezenty urodzinowe. Jeszcze raz bardzo za nie dziękuję!


Halo, dlaczego mi robisz zdjęcia?? :P


A może podzieliłabyś się jajecznicą??? :)


 Mimo, że urodziny spędzone w pracy, to potem bez świętowania się nie obyło. Bardzo serdecznie polecam Wam burgery ze Skrzydlatego Byka w Zabrzu.


Natomiast w pracy czasami zamawiamy z Tanie Objadanie. Tutaj np. mój ulubiony obiad: rosół, kluski śląskie, rolada i kapusta. Mniam :)


A tutaj moje ulubione śniadanie czyli jogurt naturalny z "co mi tam wpadnie w rękę" :)


 Jak już mi porobisz zdjęcia na FB to daj mi choć chwilę się zdrzemnąć :D


A tutaj mój ostatni zakup. Zobaczymy czy będzie ciekawa :)
Pozdrawiam Was gorąco, miłego długiego weekendu i do następnego! :)