Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

środa, 17 kwietnia 2013

Co kupić, tani czy drogi peeling, solny czy cukrowy? Porównanie

Zanim coś kupię zawsze zastanawiam się co jest lepsze, produkt drogi a może tani? Postanowiłam ułatwić Wam zadanie i na sam dobry początek porównać peelingi z taniej, średniej i drogiej półki oraz ocenić czy warto inwestować w peelingi solne czy może cukrowe.
Produktami, które będę oceniać są:
1) Peeling o zapachu borówki z bebeauty czyli Biedronki (półka tania, cena ok. 7zł),
2) Peeling do ciała, skóra sucha i szorstka z olejem brzoskwiniowym z Lirene (półka średnia, cena ok. 15zł),
3) Peeling solny z HydraCare+ Swedish Spa z Oriflame (półka wysoka, cena ok. 40zł bez promocji),
4) Peeling cukrowy o zapachu ciemnej czekolady i pistacji Sweet Secret z Farmony (półka średnia, cena ok. 15zł).


 
 Zacznijmy od peelingu z Biedronki. Bardzo wygodne opakowanie, z którego jesteśmy w stanie wydobyć cały produkt, niska cena, za którą dostajemy 200ml peelingu, zapach nieco chemiczny, ale rzeczywiście można wyczuć borówkę i nie jest to brzydki zapach. Jeżeli chodzi o konsystencję to przypomina mi ona budyń, natomiast peeling jest gruboziarnisty, świetnie złuszcza naskórek, pozostawia skórę bardzo nawilżoną i co najważniejsze nie zawiera parafiny. Jak dla mnie jest to świetny produkt, godny polecenia.


Peeling z Lirene również jest w wygodnej tubce, a za cenę ok. 15zł mamy 200ml produktu. Zapach jest bardzo przyjemny , a konsystencja jest bardzo podobna do peelingu z bebeauty,jest to również peeling gruboziarnisty, natomiast ma nieco mniej drobinek peelingujących. Zawiera olej brzoskwiniowy, nie ma parafiny, dzięki czemu to uczucie nawilżenia nie jest złudne. Bardzo go lubię, ale patrząc na cenę wybrałabym peeling z Biedronki.



 Moim ulubieńcem ubiegłego roku był peeling Swedish Spa z Oriflame. Jest to peeling solny, który mocno nawilża mimo, że nie zawiera parafiny. Ma również wygodne opakowanie, ale za cenę ok. 40zł dostajemy jedynie 150ml produktu. Peeling ten ma dosyć gęstą konsystencję i solny zapach, który nie każdemu może się spodobać. Bardzo mocno złuszcza naskórek i pozostawia na skórze taki lekki film. Nadal bardzo lubię ten produkt, natomiast cena jest dosyć wysoka w porównaniu z innymi peelingami, które są równie dobre, a kosztują o wiele mniej. Raczej nie kupię go ponownie.



Ostatni produkt to peeling cukrowy z Farmony. Od samego początku nie byłam do niego przekonana, no i do teraz tak zostało. Ten peeling, jak wszystkie peelingi cukrowe, podczas masowania skóry bardzo szybo się topi i nic nie pozostaje z cukrowych drobinek. Mimo ładnego zapachu czekolady i pistacji, złuszczenie skóry jest minimalne, no i na pierwszym miejscu w składzie jest parafina, która nawilża tylko na chwilę. Produkt ten mnie nie przekonał, nie kupię go ponownie, mimo, że są również jego zwolennicy. 

 Tutaj macie pokazaną konsystencję każdego peelingu (od lewej: bebeauty, Lirene, Oriflame, Farmona)

Podsumowując:
Są produkty bardzo tanie, które jakościowo są rewelacyjne np. peeling z Biedronki. Ja osobiście serdecznie Wam go polecam, bo warto go wypróbować. Jeżeli chodzi o wybór między peelingiem solnym a cukrowym, ja będę wybierać peelingi solne, mimo, że te cukrowe kuszą niesamowitymi zapachami. Natomiast wolę stawiać na dobre za/złuszczanie naskórka, niż na przyjemne zapachy pod prysznicem, ale wybór i tak należy do Was :)
 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Pierwszy wiosenny outfit of the day czyli strój dnia

Wiosna w końcu u nas zagościła, więc czas na wskoczenie w nieco lżejsze ubrania.
Dzisiaj krótka notka ze strojem dnia z niedzielnego spaceru.


Na sobie mam:
Sukienka- H&M
Cardigan- New Yorker
Płaszcz- C&A
Chusta- No name
Buty- Centro
Torebka- Mohito
Zegarek- Parfois
Bransoletka - Pandora




 Mam nadzieję, że moja wiosenna propozycja spodoba się Wam :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Ulubieńcy marca 2013

Dzisiaj opowiem Wam troszeczkę o rzeczach, które były moimi ulubieńcami w marcu, i których używałam prawie codziennie przez cały miesiąc. 
Przyznam szczerze, że tych produktów, które skradły moje serce jest o dziwo dosyć sporo :)
Najpierw może opowiem Wam o kosmetykach do makijażu:
Do twarzy przez cały miesiąc używałam Studio Artist Loose Powder z Oriflame. Jest to puder transparentny, który ładnie utrzymuje cały makijaż, lekko matuje, ale przy cerze tłustej ten efekt nie będzie trwać długo. 
Pod oczy jako korektora używałam KOBO Professional Ideal Cover Make Up. Jest to podkład, który wielokrotnie porównywany był z bronzerem z Chanel. Dla mojej suchej cery ten podkład jest za ciężki, natomiast cudownie się sprawdza jako korektor pod oczy.
Na moich powiekach najczęściej w tym miesiącu można było zobaczyć cienie z palety Sleek Au Naturel.  Jest to paleta z bardzo neutralnymi cieniami, które świetnie sprawdzą się w codziennych makijażach, ale można nią też wyczarować wieczorowe smokey eyes. Dla mnie żadne inne cienie mogłyby nie istnieć! 
Na usta nakładałam codziennie Lip Butter Caramel Cream z Nivea, a do tego Rimmel Apocalips w kolorze 100 Phenomenon.


Jeżeli chodzi o kosmetyki do pielęgnacji, to moimi ulubieńcami są:
Przepięknie pachnące pomarańczą i aromatem wanilii Masło do ciała Perfecta Spa. To jest mój faworyt, ma gęstą konsystencję, łatwo się rozprowadza i jest bardzo wydajne, jedynym minusem jest to, że masło to zawiera w swoim składzie parafinę, która może zapychać skórę, natomiast w moim przypadku nic takiego się nie stało. 
Od połowy grudnia używam też płynu micelarnego z Bourjois. Na początku byłam do niego sceptycznie nastawiona, ale jest naprawdę rewelacyjny. Bardzo dobrze zmywa cały makijaż oka, niezależnie czy mamy tusz i cień do powiek czy czarną kreskę eyelinerem. 
Po zmyciu oczu myłam buzię Kremem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży z Alterry. Równie dobry produkt, świetnie myje i nawilża, ale ma trochę nieprzyjemny zapach. Ja nie lubię zapachu różanego, a ten krem właśnie tak pachnie i o tego bardzo intensywnie, ale chyba można się do tego przyzwyczaić, bo liczy się działanie, a nie zapach.


To są wszyscy moi ulubieńcy, których namiętnie używałam w marcu. Te produkty z czystym sumieniem mogę Wam polecić, bo w moim przypadku sprawdziły się rewelacyjnie. Mam nadzieję, że takich wspaniałych odkryć będzie jak najwięcej :)
Pozdrawiam, M.