Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

środa, 18 czerwca 2014

PROJEKT Szafa idealna cz. 3. Typy sylwetek X, A, O

Witajcie Kochani! Tak jak obiecałam w ostatnim wpisie z serii "Szafa idealna, dzisiaj opiszę Wam typy damskich sylwetek. Ta podstawowa wiedza ułatwi Wam robienie zakupów, ubrania będą idealnie dobrane do Waszej figury i będziecie się czuć w nich o wiele lepiej niż w wyciągniętym dresie :) Podzieliłam ten temat na trzy notki, żeby wpis nie był aż tak długi. Zaczniemy od typu X, A, O.


Źródło zdjęć: klik

Sylwetka typu X:
Do tego typu sylwetki dąży każda kobieta i stylista. Jest to tzw. idealny typ sylwetki (sylwetka idealnie proporcjonalna), w którym ramiona i biodra są tak samo szerokie, mamy ładne wcięcie w talii i proporcjonalny do sylwetki biust. Wybieramy garderobę, która będzie eksponować biust,  dodatkowo podkreślamy kształt bioder i talię osy. 

Wybieraj:
- dekolty w serek,
- bluzki kopertowe, dopasowane topy i bluzki,
- marynarki nisko zapinane, dopasowane, z długością tuż poniżej talii, żakiety typu bolerko,
- sukienki empire, letnie sukienki bez ramion, sukienki w stylu lat 50,
- biustonosze push-up, fasony gorsetowe,
- spódnice rozkloszowane bądź plisowane długości od kolan lub do połowy łydki,
- spodnie tuż poniżej pępka z prostymi nogawkami lub luźne spodnie z wysoką talią.

Złote zasady sylwetki X:
- nie wybieraj wąskich dekoltów przy szyi i golfów,
- wybieraj sukienki z kopertowym dekoltem,
- nie noś sukienek bądź bluzek z ramiączkami typu spaghetti,
- podkreślaj talię (taliowane sukienki bądź pasek),
- wybieraj sukienki z trapezowym bądź ołówkowym dołem,
- unikaj obszernych bluzek (typu oversize) i sukienek,
- jeśli masz dodatkowe kilogramy w okolicy brzucha wybieraj bluzki z baskinką.



Źródło zdjęć: klik



Sylwetka typu A:
Sylwetka, w której na pierwszy plan wysuwają się szerokie biodra. Ramiona są wąskie, występuje wcięcie w talii. Wybieramy garderobę, która optycznie poszerzy linię ramion, powiększy biust, wyeksponuje wcięcie w talii i zniweluje duże kształty bioder i ud. 

Wybieraj:
- koszule z szerokim kołnierzem, bolerka, 
- żakiety i marynarki ze sztywnego materiału z wcięciem w talii,
- poziome paski, wzorzyste i połyskujące tkaniny,
- rozszerzane rękawy, rękawy 3/4, krótki rękaw kimonowy,
- dekolty typu łódka, które optycznie poszerzą ramiona,
- paski itp. przewiązane w talii,
- spódnice trapezowe, luźno opływające biodra bądź o kroju ołówkowym,
- długość tuż poniżej kolan (sukienki, spódnice), 
- spodnie z prostymi nogawkami, luźne lub w stylu boot-leg,
- góra stroju powinna być jaśniejsza niż dół.

Złote zasady sylwetki A:
- wybieraj sukienki i spódnice proste lub rozszerzane ku dołowi, zrezygnuj z mini,
- jeśli masz mały biust wybieraj zdobienia w jego okolicy aby go optycznie powiększyć,
- jeśli wybierasz ubranie z rękawami warto aby to były bufki lub jakoś ozdobione, to poszerzy linię ramion,
- wybieraj szerokie dekolty, łódki i asymetryczne góry.




Sylwetka typu O: 
Figura, w której mamy okrągły brzuszek, gdzie może występować więcej kilogramów, nie ma dużego wcięcia w talii, linia bioder jest również nieco szeroka, za to mamy długie, piękne nogi i ładny biust. Wybieramy garderobę, która podkreśli linię biustu, wymodeluje talię i wyeksponuje zgrabne nogi. 

Wybieraj:
- dekolty w serek, fasony gorsetowe, wydatne kołnierzyki, zapięcia na guzik tuż pod biustem, fason empire,
- dopasowane bluzki z wyższą talią/ bluzki, koszule sięgające linii bioder,
- krótkie, kimonowe rękawki, wąskie rękawy marynarek,
- żakiety z wcięciem i dłuższym dołem, rozpięte i ściągnięte z tyłu kamizelki,
- topy w kontrastowych kolorach,
- szerokie paski w kontrastowych kolorach, poziome zdobienia w okolicach talii,
- spódnice trapezowe lub szyte z koła, długość odkrywająca nogi,
- asymetryczne brzegi, wzorzyste tkaniny,
- dżinsy o konturowanej talii, spodnie o lejącym fasonie, w kant, z podwyższonym stanem, z prostymi  nogawkami.

Złote zasady sylwetki O:
- wybieraj sukienki odcięte pod biustem, zrezygnuj z workowatych bluzek, sukienek i tunik,
- odsłaniaj nogi ubierając sukienki i spódnice do wysokości kolan,
- możesz wybierać drobne nadruki na bluzkach i sukienkach, to odwróci wzrok od niedoskonałości,
- zrezygnuj ze sukienek o długości do kostek,
- wybieraj marszczenia, drapowania w okolicy talii i brzucha, to zasłoni dodatkowe kilogramy.




To koniec pierwszej części o typach sylwetek. Zapraszam na kolejny wpis, w którym opowiem Wam o typie Y i T. Dajcie znać czy notka wydaje Wam się przydatna.
Pozdrawiam Was serdecznie, paa :)

wtorek, 17 czerwca 2014

Kilka słów o olejku z drzewa herbacianego


O olejku z drzewa herbacianego pierwszy raz usłyszałam w szkole i byłam bardzo zdziwiona jak wiele ma właściwości. Nie byłam w stu procentach pewna czy aby na pewno działa na te wszystkie infekcje itd. (bo jak to mówią: jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego) do czasu kiedy po raz czwarty miałam anginę, a antybiotyk mi wcale nie pomógł. Do pół szklanki wody wlałam ok. 5 kropel olejku i tym roztworem płukałam gardło dwa razy dziennie. Po dwóch, trzech dniach po anginie nie było śladu, dlatego koniecznie muszę opowiedzieć Wam o moim odkryciu i nowej miłości :)

Kilka podstawowych informacji o olejku z drzewa herbacianego:
Olejek eteryczny wytwarza się z liści rośliny o nazwie Melaleuca alternifolia, która występuje w Australii. Nazwa olejku nie ma nic wspólnego z herbatą, została nadana przez kapitana Cooka, który z liści tej rośliny parzył napój zastępujący tradycyjną herbatę.Od dawna ludzie znali dobroczynne właściwości olejku i zaczęli je wykorzystywać na wysoką skalę, szczególnie w czasie II wojny światowej.
Olejek ten charakteryzuje się największymi właściwościami i działaniem ze wszystkich olejków na świecie!

Zastosowanie olejku:
- stany zapalne gardła (dwa razy dziennie płukać gardło roztworem z ok. 10 kropli/szklankę wody),
- katar i kaszel (nacierać klatkę piersiową roztworem ok. 5 kropli/łyżkę wody lub wlać roztwór do kominka  aromaterapeutycznego),
- grzybica paznokci i stóp (moczyć stopy w misce z ciepłą wodą i ok. 10 kroplami olejku, smarować        przestrzenie między palcowe i pozostałą skórę objętą zmianami grzybiczymi),
- w terapii zwalczania trądziku i pryszczy (przemywać twarz 2-3 razy dziennie roztworem ok. 10  kropli/pół  szklanki wody),
- drobne ranki, oparzenia, uszkodzenia skóry (czystą rankę posmarować olejkiem),
- w przypadku ukąszeń owadów (smarować ukąszone miejsce, aż do ustąpienia zmiany),  kleszczy (posmarować miejsce ukąszenia, odczekać kilka minut i usunąć kleszcza),
- opryszczka (smarujemy miejsce 2-3 razy dziennie),
- stany zapalne dziąseł (smarujemy dziąsła bezpośrednio olejkiem lub płuczemy jamę ustną tak jak w  przypadku infekcji gardła,
- odstrasza owady i kleszcze, świetnie sprawdza się latem zamiast moskitiery :),
- stosowany punktowo na pryszcze wysusza je, a one ustępują,
- kąpiele stóp w roztworze z olejku hamują pocenie się stóp i działają przeciw pękającym piętom,
- można dodawać go do maseczek, toników hydrolatów, szamponów, balsamów do ciała, do kąpieli,  masażu.

Jak widzicie zastosowań olejku herbacianego jest bardzo wiele i warto je wypróbować zanim sięgniecie po tradycyjne leki.

Olejek możecie dostać w aptece, ja swój kupiłam za 8 zł/10 ml. Jak dla mnie ma nieprzyjemny zapach, ale naprawdę warto się poświęcić, bo efekty daje spektakularne. Przy zakupie olejku z drzewa herbacianego pamiętajcie koniecznie żeby zerknąć na skład, najlepszy jest ten 100% olejek bez żadnych dodatkowych mieszanin innych olejków. 
Pamiętajcie też, że tego produktu nie stosuje się doustnie i należy unikać jego kontaktu z oczami! 

Miałyście może już przyjemność korzystania z tego specyfiku? Jeśli tak to dajcie koniecznie znać, może znacie jakieś inne jego zastosowania.
Do następnego, paa :)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Recenzja błota z Morza Martwego White Flower's Experience


Witajcie Kochani! Dzisiaj recenzja błota z Morza Martwego firmy White Flower's Experience. 
Od jakiegoś czasu szukałam produktu, którego mogłabym używać do walki z cellulitem w połączeniu z balsami/masłami/żelami antycellulitowymi. Na ten produkt natknęłam się zupełnie przypadkiem robiąc zakupy w Rossmannie. Jego pojemność to 500 g, a cena ok. 20 zł.

Producent opisuje ten produkt jako: " Oryginalne błoto z Morza Martwego, pozyskiwane ręcznie, poddane procesowi suszenia na słońcu. Regeneruje, pielęgnuje i odżywia skórę. Oczyszcza ją i wygładza, pozostawiając świeżą, matową i nawilżoną. Pobudza krążenie krwi i metabolizm skórny. Maska błotna jest szeroko stosowana w ośrodkach spa do zabiegów antycellulitowych i przeciw rozstępom. Pomaga usunąć zmęczenie fizyczne i psychiczne. Może być ważnym uzupełnieniem w terapii trądziku, łuszczycy, atopowego zapalenia skóry, egzem i łojotoku".

Jak stosować tego typu produkt? Kilka łyżek mieszam z niewielką ilością wody, tak aby powstała jednolita papka o w miarę gęstej konsystencji. Nakładam ją na uda, oklejam folią spożywczą i pozostawiam na skórze na ok. 20 minut. Po upływie tego czasu spłukuję uda ciepłą wodą. Polecam nakładanie i zmywanie tego produktu stojąc pod prysznicem lub w wannie, bo można wybrudzić sobie nim całą łazienkę.
Przygotowaną papkę możemy również nałożyć na twarz i pozostawić do całkowitego wyschnięcia.


Efekty. W przypadku tego produktu muszę zgodzić się z tym co na opakowaniu podaje producent. Uda są napięte, nawilżone, rozstępy rozjaśnione, a przy regularnym stosowaniu cellulit jest mniejszy.
Twarz jest również napięta, świeża, zmatowiona (uregulowana jest praca gruczołów łojowych).
Błoto to idealnie nadaje się dla osób, które chcą walczyć z cellulitem, w przypadku cer tłustych i łojotokowych następuje zmatowienie skóry, gruczoły łojowe nie produkują tak dużej ilości sebum jak przed użyciem. Nie polecam stosowania tego produktu jeśli macie cerą suchą.

Błoto z Morza Martwego jak najbardziej godne polecenia. Świetnie działa, jest wydajne i ma bardzo fajną cenę. Polecam serdecznie wypróbowanie, nie pożałujecie :)

A może używałyście tego typu masek, polecacie coś dobrego? Jak Wam się sprawdziły? Dajcie znać :)
Pozdrawiam i do następnego :)

piątek, 6 czerwca 2014

PROJEKT Szafa idealna cz. 2


Witajcie Kochani! Kilka miesięcy temu zapowiedziałam Wam projekt pod tytułem "Szafa idealna", w którym opowiem Wam o moich sposobach na idealną szafę, jak kupować ubrania, jak je ze sobą łączyć, aby zawsze wyglądać dobrze, żeby nasz portfel na tym nie ucierpiał i żeby ubrania nie wypływały nam z szafy strumieniami :)
Wpisy te kieruję szczególnie dla osób, które nie mają jeszcze swojego stylu i wciąż są na etapie jego poszukiwań, które mają w szafie mnóstwo ubrań, a wciąż mówią "Nie mam co na siebie włożyć" i dla osób, które nie wiedzą jak łączyć ze sobą różne części garderoby. 

Na początek kilka słów o mnie. Nie jestem typem osoby, która uwielbia godzinami chodzić po sklepach w poszukiwaniu różnych ciekawych ubrań. Raczej staram się tego unikać, no chyba że poczuję w portfelu przypływ gotówki, wtedy zmieniam się nie do poznania i żaden sklep nie jest dla mnie straszny :) Patrząc kilka lat wstecz, byłam typem osoby, która jak już robiła zakupy ubraniowe, to były to zakupy bardzo nieprzemyślane. Kupowałam to co mi się po prostu podobało, nie zwracając uwagi czy ta dana rzecz będzie mi w ogóle do czegoś pasować. Najważniejsze było to, że byłam posiadaczką tej rzeczy, cała reszta odchodziła na drugi plan. W końcu jakiś czas temu poszłam po rozum do głowy i postanowiłam, że czas zacząć "ubraniową ewolucję". Zmiany mają być powolne, aby portfel na tym zbytnio nie ucierpiał, ale mają doprowadzić mnie do momentu, gdzie będę mieć w szafie konkretną ilość ubrań, gdzie wszystko będzie do siebie pasować, dzięki czemu nie będę musiała wstawać rano pół godziny wcześniej, aby zastanowić się w co się ubrać. 
Aktualnie jestem w trakcie tej ewolucyjnej drogi i przyznam szczerze, że idzie mi całkiem nieźle (o czym wkrótce będziecie mogli się przekonać). 

Teraz jak zacząć swoją ewolucję w kierunku szafy idealnej?
1) Zastanów się nad swoim stylem i nad tym w jakich ubraniach czujesz się najlepiej. Nie warto kupować ubrań tylko dla kilku komplementów ze strony przyjaciół czy chłopaka, a w których nie czujemy się dobrze. Ja na przykład preferuję styl paryski. Noszę mnóstwo klasycznych t-shirtów, cygaretek i wygodnych płaskich butów, bo w takim stylu czuję się najlepiej. Jeśli już przeanalizujesz w czym najbardziej lubisz chodzić i jaki jest Twój styl, to już klucz do sukcesu jest osiągnięty.
2) Zastanów się jakie fasony, kroje i kolory lubisz nosić najbardziej. Ta kwestia jest bardzo istotna, bo również, tak jak nasz ulubiony styl, wpływa na nasze samopoczucie. Jeśli nie lubisz obcisłych ubrań- unikaj ich, wybierz takie, które sprawiają, że czujesz się świetnie, ale również podkreślą Twoją sylwetkę i zniwelują jej mankamenty. Warto w tym miejscu zastanowić się nad typem własnej sylwetki i nad krojami, które będą do niej pasować (wkrótce pojawią się notki na ten temat).
3) Generalny porządek. To kolejny ważny krok, natomiast jest bardzo prosty do wykonania. Znajdź chwilę, otwórz swoją szafę i wyciągnij z niej wszystkie swoje ubraniowe skarby. Weź każdą rzecz z osobna do ręki, zastanów się czy pasuje do Twojego stylu, czy będzie pasować do wszystkiego co w przyszłości będziesz posiadać, czy spełnia Twoje wszystkie wymagania. Te z rzeczy, które nie przejdą tej "rekrutacji" możesz z czystym sumieniem komuś oddać, a te które zostaną będą zalążkiem idealnej szafy.
4) Lista rzeczy potrzebnych. Zanim cokolwiek kupisz do swojej nowej garderoby, zrób listę rzeczy, które chciałabyś żeby się w niej znalazły, dzięki temu unikniesz sytuacji, że będziesz kupować TYLKO to co Ci się podoba. Może to być zwykła lista rzeczy z krótkim opisem np. koloru i fasonu, bądź możesz stworzyć kolaż ze zdjęć ubrań, które znalazłaś w sieci, na podstawie którego będziesz robić swoje przyszłe zakupy. Takie poukładanie sobie swojej wizji szafy, bardzo ułatwia jej tworzenie (przynajmniej w moim przypadku) :)
5) Czas zakupów. Nic dodać nic ująć, finał naszych zmagań o szafę idealną, który będzie się powtarzać co jakiś czas (no chyba, że mamy tak duży budżet, że możemy kupić wszystko na raz) :)

To moje rady dotyczące tworzenia własnej garderoby. Jeśli macie jakieś inne sprawdzone pomysły, to dajcie znać, chętnie wprowadzę je w życie :)
W następnych częściach PROJEKTU Szafa idealna opowiem Wam trochę o typach sylwetek i jak dobierać do nich odpowiednie ubrania, opiszę swój styl (może komuś się to przyda) i pokażę moje zdobycze ubraniowe w mojej "szafowej ewolucji". No i w końcu będą pojawiać się częściej na moim blogu outfity, pokażę Wam jak z małej garstki ubrań wyczarować wiele zestawów na różne okazje. 
Na dzisiaj już koniec, do następnego paaa :)


poniedziałek, 2 czerwca 2014

Projekt denko cz. 2


Hej Kochani! Przepraszam za bardzo długą ciszę na blogu. Przyczyn mojego zniknięcia było wiele, ale w końcu wracam. Zapraszam Was dzisiaj na drugą część projektu denko. Dzisiaj pokażę produkty do włosów i takie, które nie mają konkretnej kategorii.


Jak wiecie, bądź nie wiecie, jestem wielką fanką suchego szamponu z Isany (Rossmann) i jak widać zużyłam w ostatnim czasie aż dwa opakowania. Nie będę się o nim już wypowiadać, bo wcześniej powiedziałam o nim wszystko. Krótko mówiąc jest po prostu super!
Jakiś czas temu używałam również z Isany lakieru do włosów (utrwalenie 5+). Byłam bardzo zadowolona, więc postanowiłam kupić go ponownie, no i niestety nie byłam ponownie w euforii. Może zmienił się jego skład, albo moje włosy go nie polubiły, ale tym razem lakier ten nie sprawdził się w ogóle. W małej ilości nie utrwalał włosów wcale, a w większej ilości sklejał włosy i tworzył z nich tzw. "kask". Nie polecam, mimo że nie kosztował wiele.
O szamponie z Green Farmacy powstała osobna recenzja, więc zapraszam jeśli ktoś jest zainteresowany większą dawką informacji klik. Jak dla mnie średniak, ale tragedii nie było :)
Odżywkę z Alterry męczyłam przez dobre klika miesięcy i już później została wykorzystana jako pianka do golenia nóg, bo znieść jej już nie mogłam. Czy bym ją nałożyła na włosy, czy bym tego nie zrobiła, różnicy nie było żadnej. Ani włosy nie były lepsze w dotyku, ani się lepiej nie rozczesywały. Kiepski produkt, nie polecam.


W ostatnim czasie udało mi się zużyć trzy płyny do kąpieli. Ten z Luksji o zapachu czekolady i pomarańczy jest moim faworytem i co jakiś czas do niego powracam z wielką przyjemnością (już kiedyś chyba o nim wspominałam na blogu). Później wpadł mi w ręce płyn z All about beauty (chyba dostępny w Tesco) o zapachu lawendy, który również skradł moje serce. Zapach przepiękny, wspaniały do relaksacyjnej wieczornej kąpieli po całym dniu w pracy, wydajny i w dobrej cenie. Następnie kupiłam płyn z Isany o zapachu jabłka i wanilii. Miał piękny zapach i tworzył super pianę, ale niestety był bardzo niewydajny ( 750 ml butelka starczyła mi na ok. 8 kąpieli), ale można mu to wybaczyć, bo kosztował ok. 4 zł :)
Antyperspiranty z Rexony są moimi ulubionymi i świetnie się u mnie sprawdzają. Tym razem wypróbowałam wersję z aloe vera, która miała delikatny ale bardzo świeży zapach. Jak dla mnie to chyba jedne z lepszych antyperspirantów na rynku i serdecznie je polecam. 
Pasta do zębów jak pasta nic szczególnego, ale byłam ciekawa czy zwykła pasta wybielająca może się równać z tymi z wyższej półki np. Blanx White Shock, którą już kiedyś recenzowałam. Po moich testach okazało się, że jeśli już wybielaliśmy zęby u stomatologa lub pastą, to ta Prokudent Med świetnie nadaje się do podtrzymania efektów i wcale nie trzeba wydawać na taki produkt fortuny. Ja swoją nabyłam w promocji chyba za 3 zł :)

W końcu udało mi się napisać o wszystkich ostatnio zużytych rzeczach, ale w szafce już czekają następne do zrecenzowania :) 
Od czerwca będę pojawiać się regularnie i wrzucać wpisy, ponieważ w końcu stałam się posiadaczką lustrzanki no i zdjęcia nareszcie będą w dobrej jakości (a za te dzisiejsze przepraszam, bo były robione dawno temu starym aparatem) :)

Dajcie znać czy używałyście któregoś z produktów, o których pisałam.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego :)