Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

piątek, 24 stycznia 2014

Projekt denko cz.1


Przez ostatnie miesiące znowu dzielnie zużywałam wszystkie kosmetyki jakie miałam w domu, żeby mnie przypadkiem nie kusiło do zakupu czegoś nowego, czego nie potrzebowałam. I dzisiaj pokażę Wam jakie produkty udało mi się wykończyć i krótko je dla Was zrecenzuję, żebyście wiedziały czy są warte uwagi.

Zacznijmy od produktów do twarzy (zdjęcie powyżej):
1) Maska regenerująca z glinką brązową do każdego rodzaju skóry oraz maska nawilżająca z glinką zieloną do skóry suchej i normalnej z firmy Ziaja. Obie maski bardzo przypadły mi do gusty, były wręcz rewelacyjne. Skóra po ich zastosowaniu była miękka, gładka, dobrze nawilżona i jędrna, polecam Wam je serdecznie. Opakowanie ma 7 ml, w moim przypadku produktu wystarczyło na ok. 5 użyć, a cena to jedynie 1,5 zł.
2) Krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży z Alterry. Krem był świetny, bardzo delikatny, dobrze oczyszczał buzię nawet z podkładu, nie ściągał i byłam z niego bardzo zadowolona. Jedyny minus to jego bardzo chemiczny zapach dzikiej róży, który na początku był nie do zniesienia, ale później się do niego przyzwyczaiłam. Jest dostępny w Rossmanie za ok. 7 zł, pojemność 125 ml.
3) Tonik łagodzący do cery suchej i wrażliwej z Nivea Visage. Bardzo przyjemny produkt, łagodził skórę, eliminował efekt ściągnięcia tuż po umyciu buzi żelem, miał bardzo przyjemny, delikatny zapach i jest również godny polecenia. Pojemność 200 ml, cena ok. 15 zł, dostępny w różnych drogeriach.
4) Korektor Stay Natural Concealer z Essence. Totalna klapa, odsyłam Was do mojej recenzji klik .
5) Puder antybakteryjny w kompakcie z Synergen. To było moje piąte czy nawet szóste opakowanie tego produktu. Bardzo go lubię, bo ładnie matowi skórę, ale nie daje tępego, pudrowego efektu, w miarę długo się utrzymuje i ogólnie dobrze mi się sprawdzał. Jedyne na co musicie uważać przy jego zakupie to kolor, kiedyś przy starej szacie graficznej miałam kolor 01, a po tych wszystkich zmianach okazało się, że pasuje mi kolor Natur 04, więc radzę dokładnie spojrzeć na kolory, a nie sugerować się napisami na opakowaniu :)
6) Płyn micelarny do demakijażu do skóry bardzo wrażliwej i reaktywnej z firmy Mixa. Mój jeden z ulubionych płynów micelarnych jakie miałam okazję testować, więcej tutaj.
7) Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu z BeBeauty (Biedronka). Całkiem przyjemny produkt, jednak micel z Mixy jest trochę lepszy. Więcej tutaj.


Teraz przyszła kolej na produkty do dłoni i stóp:
1) Krem do rąk o zapachu orzechów brazylijskich z Oriflame. Krem, który całkiem fajnie nawilżał, dosyć szybko się wchłaniał i miał przyjemny orzechowy zapach, może lekko chemiczny, ale szału nie robił. Jego minusem jest konsystencja, która jest bardzo rzadka i przypadkowo może spłynąć Wam z rąk jeśli go nie zdążycie rozsmarować. Kosztuje ok. 10 zł i ma pojemność 75 ml, dostępny na stronie Oriflame.
2) Zmywacz do paznokci bez acetonu z Isany. To jest mój kultowy zmywacz. Nie miałam nic lepszego od niego. Bardzo dobrze i szybko usuwa lakier do paznokci (nawet kilka warstw), jego zapach nie jest zbyt przyjemny, no ale który z dobrych zmywaczy ładnie pachnie? :) Teraz mam ochotę wypróbować jego wersję migdałową, zobaczymy jak się sprawdzi. Dostępny w Rossmanie za chyba ok. 4 zł.
3) Krem do stóp chłodzący z Oriflame. Powiem Wam, że produkt naprawdę średni, niby nawilżał w miarę stopy, ale nic poza tym. Miał bardzo rzadką konsystencję, która mi nie za bardzo odpowiadała, w dodatku bardzo mocno chłodził, co może fajne jest na lato, ale przy aktualnych temperaturach to nie dla mnie. Zapach był orzeźwiający, całkiem przyjemny, ale jak dla mnie to produkt średniak, ni bubel ni ulubieniec.
4) Scrub do rąk z olejkiem ze słodkich migdałów z Oriflame. Cena ok. 16 zł/75 ml, można go dostać na stronie Oriflame.
5) Scrub do stóp z serii Feet Up z Oriflame. Cena ok. 25 zł/100 ml, również dostępny na stronie Oriflame. 
Do obu tych produktów mam takie same zastrzeżenia. Scrub powinien usuwać martwy naskórek, pozostawiając skórę przynajmniej w miarę miękką. W przypadku tych obu scrubów drobiny są tak delikatne i małe, że nie robią ze skórą kompletnie nic, jak przy delikatnych dłoniach da się to jeszcze przeżyć, tak przy stopach, które zazwyczaj mają gruby, twardy naskórek jest to po prostu niewybaczalne. Scrub do stóp kompletny bubel, którego jedynym plusem jest przyjemny mentolowy zapach, natomiast scrub do dłoni broni się olbrzymim nawilżeniem, wręcz pozostawia tłusty film (który nie każdemu może odpowiadać) no i przyjemnym zapachem. 

Na dzisiaj już wszystko. Używałyście, któregoś z tych produktów? Dajcie znać czy Wam się sprawdził czy jednak był bublem. Zapraszam Was za kilka dni na drugą część projektu denko. Pozdrawiam, Mirella.