Polecany post

Modowe inspiracje #4 Falbanka i geometryczne wzory

Czesc Kochani! Wciagnelam sie w robienie zdjec, wymyslanie stylizacji, szukanie ciuszkow, ze kolejny ...

wtorek, 24 września 2013

Buble kosmetyczne

Zawsze na blogu pokazywałam Wam produkty, które były hitami i warto na nie zwrócić uwagę, ale jeszcze nigdy nie zrobiłam notki o produktach, które w moim przypadku się nie sprawdziły, i których Wam nie polecam. Dziś nadszedł taki moment i pokażę Wam buble kosmetyczne. Na szczęście nie jest ich dużo, bo raczej rzadko trafiam na produkty, które zupełnie nie spełniają swojej roli.

Zacznijmy od szamponu z firmy Cece of Sweden.


Według producenta jest to "profesjonalny szampon z kompleksem witamin i ekstraktem z grapefruita do każdego rodzaju włosów pozbawionych objętości. Przywraca włosom witalność i zdrowy wygląd". Według mnie i pewnie każdego innego człowieka, szampon jest od tego żeby myć włosy i oczyszczać je, natomiast ten produkt w ogóle nie powinien być nazwany szamponem, ponieważ ani włosów nie myje (na drugi dzień rano włosy przy nasadzie głowy wyglądają jakby w ogóle nie były dzień wcześniej myte) ani nie przywraca witalności ani objętości. Ten produkt minął się z założeniem co to jest szampon i opisem producenta. Mimo, że nie jest drogi (13-15zł za 500ml w Rossmanie) to i tak nie warto po niego sięgać, bo nie robi dosłownie nic.

Nawilżająca odżywka do włosów suchych i zniszczonych z granatem i aloesem z Alterry.
 

Nasłuchałam się o tej odżywce już bardzo dawno temu i również postanowiłam ją kupić. Jako że mam włosy suche i trochę zniszczone spodziewałam się, że będą one po zastosowaniu tej odżywki w o wiele lepszej kondycji. Natomiast zawiodłam się na niej, ponieważ nie zrobiła z moimi włosami nic. Nadal nie potrafiłam ich po umyciu poczesać, nie były w ogóle lepsze w dotyku ani bardziej nawilżone i błyszczące, po prostu efekt był taki, jakbym nic na nie nie nałożyła. Naprawdę nie polecam.

Krem do depilacji Silk Beauty z Oriflame.


Do golenia nóg używałam już różnych produktów, ale ten krem był najgorszy ze wszystkich. Pierwsze co mi w nim przeszkadzało to okropny intensywny zapach, który kojarzył mi się ze starym salonem fryzjerskim i farbowaniem włosów jakąś straszną farbą. Po drugie ten produkt, w ogóle nie rozpuszcza włosków jak mówi producent. Aplikując powinnyśmy zostawić ten krem na 10 minut i dopiero po tym czasie powinnyśmy go zmyć razem z włoskami dołączoną do zestawu szpatułką. Natomiast w rzeczywistości to wygląda tak, że na szpatułce mamy sam krem bez ani jednego włoska. Ten produkt nie nadaje się do depilacji i ja go również Wam nie polecam. 

Scrub do dłoni z olejkiem ze słodkich migdałów z Oriflame. 


Scruby i peelingi są po to żeby zdzierać martwy naskórek i tego oczekuję od tego rodzaju produktów. W przypadku tego scrubu dłonie nadal są szorstkie,  zdaje się że są nawilżone, ale jest to efekt krótkotrwały. Konsystencja i wielkość drobinek jest za mała. Nie działa ten scrub tak jak powinien. Zapach jest przyjemny choć lekko chemiczny. Dla mnie ważną rzeczą, która go wyklucza to również zawartość SLS na 3 miejscu w składzie. Tragedia.

I ostatni produkt, nad którym będę wylewać swoje żale :) Jest to scrub do stóp FeetUp Advanced także z Oriflame.


W przypadku tego produkty jest taka sama sytuacja jak w przypadku tego scrubu, o którym pisałam Wam powyżej. Na stopach nie widać w ogóle różnicy po zastosowaniu tego produktu, tak jakbyśmy niczego nie użyły. Skład też nie jest jakiś super, ale da się go przeżyć. Jedyne co go broni to przyjemny miętowy zapach. Również nie polecam, bo nie warto. 

A jakie Wam produkty się nie sprawdziły, macie jakieś swoje buble? Dajcie mi koniecznie znać, bo jestem bardzo ciekawa. Zapraszam do komentowania :)
Pozdrawiam, Mirella ;)