Uwielbiam kiedy moje zęby są bielutkie, niestety matka natura nie obdarowała mnie śnieżnobiałym uśmiechem. Więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko korzystać z dobrodziejstw nauki i techniki :)
Oglądając jakiś czas temu program "Pani Gadżet" natknęłam się na nowość na rynku, pastę wybielającą firmy Blanx. O tej firmie słyszałam już wiele razy, ponieważ moja mama pracuje w gabinecie stomatologicznym, więc o wszystkich nowościach dotyczących past do zębów dowiaduję się z pierwszej ręki. Byłam ciekawa czy pasa ta działa lepiej niż te zwykłe drogeryjne pasty z niższej bądź średniej półki.
Pasta kosztuje ok. 35zł, ma pojemność 50 ml więc jest stosunkowo mała i można ją dostać w Super Pharm. Myślałam, że na tak drogi produkt będzie to coś czego jeszcze nigdy nie widziałam. Sam produkt ma kolor niebieski i świeży miętowy smak. Dodatkiem jest święcąca końcówka opakowania, która ma naświetlać pastę i pobudzać do działania zawarte w niej składniki wybielające.
Zużyłam cały ten produkt i wniosek jest niestety jeden: nie warto kupować tak drogiej pasty, ponieważ nie ma w niej nic szczególnego, a efekt jaki daje na zębach jest identyczny z tym jaki otrzymujemy po użyciu zwykłej wybielającej pasty np. Sensodyne Whitening. Płacimy jedynie za firmę i świecącą końcówkę. Szkoda, że nie było efektu "łał", bo na taki się nastwiałam. Ogólnie nie polecam.
Mam nadzieję, że Wy nie wydaliście nigdy dużo pieniędzy na produkt, który był beznadziejny :) Pozdrawiam gorąco
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz